21 grudnia 2016

Mosty Krakowa - cz.1 - mosty kolejowe


Jednymi z najbardziej imponujących do dziś konstrukcji mostowych były rzymskie akwedukty. W odróżnieniu od mostów drogowych, gdzie zarówno pomost jak i najazdy mogą być wklęsłe lub wypukłe to akwedukty musiały mieć płaski pomost, którego wysokość musiała być dostosowana do zewnętrznych warunków wymuszonych poziomem płynącej po nim wody. Podobnie mosty kolejowe – ich pomost również musiał być płaski i dostosowany do wysokości kolejowych nasypów. Nic dziwnego zatem że pierwsze mosty kolejowe były często budowane w formie bardzo zbliżonej do akweduktów - jako murowane z kamienia lub cegły łukowe przęsła wsparte na filarach. Dopiero postęp w metalurgii pozwolił na konstruowanie różnorodnych mostów z żelaza. W Krakowie na przestrzeni trzech wieków można było obejrzeć kilka typów mostów, których konstrukcję chcę w dzisiejszym odcinku przybliżyć.

* * *

W 1853 roku rozpoczęto budowę linii kolejowej z Krakowa do Lwowa. Na jej trasie konieczne było wzniesienie licznych mostów nad rzekami. Ponieważ Wisła przez Kraków płynęła wówczas dwoma odnogami to musiano zbudować dwa kolejowe mosty wiślane.

Most nad starorzeczem Wisły

Przez długie lata główne koryto Wisły oddzielało Kraków od Kazimierza. Obecne główne koryto rzeki, pomiędzy Kazimierzem a powstałym później Podgórzem, nazywane było "zakazimierką" i mogło być pokonane w bród. Proporcje te później się stopniowo zmieniły, a w 1813 roku fala powodziowa ostatecznie pogłębiła obecne koryto a zamuliła dawną odnogę. Niemniej w połowie XIX wieku koryto Starej Wisły (obecne ulice Dietla i Daszyńskiego) nadal było rozległe co wymuszało budowę szerokiego mostu w tym miejscu.

Most kolejowy nad korytem starej Wisły ok. 1865r.
Pod arkadami mostu w oddali widoczne jest wzgórze Wawelskie.
Fotografia: Archiwum Narodowe w Krakowie sygn. A III 669
Pierwszy odcinek kolei Karola-Ludwika z Krakowa do Dębicy gotowy był już w 1856 roku. Budowa ta, wymuszona po części względami militarnymi (wojna Krymska), postępowała w dość dużym tempie. Z konieczności powstające wówczas kolejowe mosty miały konstrukcję drewnianą, tymczasową. Aby jednak nie uniemożliwiać budowy właściwych mostów w późniejszym czasie oś tych prowizorycznych przepraw była przesunięta od docelowej osi toru. Oba drewniane, tymczasowe kolejowe mosty wiślane powstały ok. 1855 roku.

Projekt przebiegu linii kolejowej z Krakowa do Lwowa z 1855 r.
Widoczny docelowy przebieg linii oraz zmiana przebiegu na tymczasowy most.
Ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, nr inw. MHK-259/VIII
Budowa nowego mostu nad Starą Wisłą rozpoczęła się w 1861 roku i zakończyła 23 listopada 1863 roku. Most ten został zaprojektowany przez krakowskiego architekta Leona Mikuckiego z dużym rozmachem. Posiada on pięć łukowych, murowanych z cegły przęseł o rozpiętości 10,8 m każde. Przęsła te wsparte były masywnych filarach wykonanych z kamienia ciosowego. Całkowita długość przeprawy to 99 m, a jej szerokość 12 m pozwalała na ułożenie dwu torów w przyszłości. Budowniczy mostu dwa skrajne przęsła przeznaczyli dla ruchu kołowego dla dróg które istniały po obu stronach Starej Wisły a środkowe trzy miały móc przyjąć ewentualną dużą falę powodziową.

Budowa mostu kolejowego na Grzegórzkach.
Filary są już gotowe, trwa przegotowywanie łukowych szalunków.
Widoczny jest również parowóz przejeżdżający mostem tymczasowym.
Niestety od połowy XIX wieku ciek pod mostem zamulał się coraz bardziej, a woda kiedyś płynąca zamarła. Rzeka stopniowo zamieniła się w cuchnący kanał ściekowy (nieczystości były tutaj spuszczane z dzielnic Stradom i Kazimierz). W 1866 prezydentem Krakowa został lekarz Józef Dietl. Jako jeden z celów swojej prezydentury postawił on sobie poprawę warunków higienicznych w mieście. "Martwa Wisła" była postrzegana jako siedlisko cholery (jej epidemie nawiedzały cyklicznie Kraków w latach 1837 - 1873). Stąd dążenie do zasypania i uporządkowania tego terenu.

W 1873 epidemia cholery zebrała szczególnie dużo ofiar, stąd rada miejska zadecydowała o zasypaniu koryta Starej Wisły. Ostateczne prace ziemne zostały wykonane w latach 1878 - 1880. W miejscu dawnego koryta rzeki wytyczono szeroką aleję z pasmem zieleni pośrodku, a na cześć inicjatora tego przedsięwzięcia nazwano Plantami Dietla. Dawny most kolejowy stał się odtąd wiaduktem i tę funkcję pełni dotąd. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy że obiekt ten był on kiedyś mostem. Bo trzeba przyznać że jest idealnie dostosowany do nowej funkcji - środkowe przęsło służy tramwajom, dwa obok mieszczą podwójne jezdnie, a boczne przęsła służą pieszym.

Obecny stan mostu / wiaduktu nad ulicą Grzegórzecką.
Widoczne ubytki cegieł i tymczasowe zabezpieczenie ostatniego przęsła.
Jednak dwa tory przewidziane w 1861 roku to za mało na obecne potrzeby kolei, zwłaszcza w kontekście uruchamiania linii aglomeracyjnych. Zaplanowana jest już przebudowa linii średnicowej i zastąpieniu estakadą nasypu na odcinku pomiędzy ulicą Kopernika i Miodową. Dokładnie w połowie długości znajduje się nasz most. Jego rozbiórka nie wchodzi w grę, gdyż jest on wpisany do rejestru zabytków:
  • 616578 (A-820 z 05.09.1989)  wiadukt kolejowy, 1863 Kraków, ul. Grzegórzecka
Obecny stan wiaduktu jest niezadowalający. Są na nim widoczne pęknięcia, a woda z nieszczelnych rynien pogłębia uszkodzenia. W latach 90-tych dokonano drobnych poprawek (zabezpieczono m.in. ostatnie przęsło siatką aby odpadające cegły nie spadły na głowę przechodniom).Wstępny projekt przygotowany przez PKP linie kolejowe był nie do przyjęcia - zakładał bowiem podwieszenie pomostów do filarów po obu stronach wiaduktu.

Wstępna wizja zawieszenia dodatkowych przęseł na starych filarach.
Projekt ten został odrzucony.
Przygotowano zatem nowy projekt wg. którego zostanie rozebrana północna elewacja i odbudowana 10 metrów dalej. Na poszerzonym w ten sposób wiadukcie zmieszczą się cztery tory. Przy okazji takiej głębokiej interwencji w konstrukcję zostanie ona wzmocniona wbudowaną do wnętrza konstrukcją stalową. Zostanie też wykonana zupełnie nowa instalacja odwodnieniowa. Na zewnątrz zmiany te będą niewidoczne. Odtworzony zostanie historyczny wygląd obiektu - nawet oryginalne balustradki z piaskowca (obecne balustrady są stalowe, te oryginalne zostały niegdyś rozebrane gdyż nie mieściły się w skrajni).

Zatwierdzony do realizacji projekt poszerzenia wiaduktu poprzez przesunięcie elewacji.
Projekt ten zyskał akceptację konserwatora zabytków. Dodatkowo planowana jest też nocna iluminacja wyremontowanego obiektu. Obawiam się jednak że w wyniku tej przebudowy obiekt straci dużo wdzięku. Już kiedyś zasypując połowę wysokości filarów most stracił wrażenie lekkości, teraz gdy arkady zamienią się w tunele może wydawać się przyciężki. Ale cóż - taka jest cena postępu...

Kontrowersje wzbudza też pomysł zastąpienia daty widniejącej na przeznaczonej do rozbiórki - 1863 ma być zastąpiony datą przebudowy 2017. W miejscu tej daty po przeciwnej stronie wiaduktu widniały kiedyś litery GKLB (skrót od Galizische Karl Ludwig Bahn – tj. niem. Kolej Galicyjska Karola Ludwika), usunięto je w latach 50-tych XX wieku na fali rozbudzonych wówczas antyniemieckich i antyaustriackich nastrojów.


Wizualizacja wiaduktu po przebudowie.
Niestety utraci on lekkość...
Dla wyeksponowania konstrukcji przed i za wiaduktem zachowane zostaną fragmenty nasypu ale będzie on tylko fragmentem szerokiej czterotorowej estakady biegnącej od ulicy Kopernika do Miodowej. Tuż z wiaduktem, od strony Hali Targowej, ma powstać przystanek kolei aglomeracyjnej "Kraków Grzegórzki". Z drugiej strony, wzdłuż ulicy Blich, pod estakadą zlokalizowany ma być parking. Pierwotnie planowano stworzenie otwartej przestrzeni łączącej ulicę Blich ze znajdującą się po drugiej stronie nasypu ulicą Morsztynowską, jednak konserwator zabytków nie pozwala na rozbiórkę muru oddzielającego ulicę Blich od kolejowego nasypu. Przeciwko "integracji" protestowali też mieszkańcy obu ulic. Mieszkańcy ulicy Blich protestowali w ogóle przeciwko planom budowy estakady, której tory nieco zbliżą się do okien ich domów. Trochę to dziwne zważywszy że w domach tych (dawne osiedle kolejowe) mieszkają w dużej mierze kolejarze...

Przebudowa linii średnicowej i wiążąca się z nią przebudowa wiaduktu może się rozpocząć już w 2017 roku, tak aby wykorzystać unijne dofinansowanie z funduszu na lata 2014-2020 - wartość tej inwestycji szacowana jest na kwotę 1,7 miliarda złotych.

Most średnicowy

Pierwszy most nad głównym korytem Wisły powstał w połowie 1855 roku. Bardzo długi, liczący 284 metry most był zbudowany w całości z drewna i posadowiony na 16 filarach powstałych z gęsto wbijanych w dno rzeki pali. 9 filarów znajdowało się bezpośrednio w nurcie rzeki, dlatego przed każdym z nich umieszczono izbice. Były to wkopane w dno drewniane skrzynie wypełnione kamieniami, których zadaniem była ochrona delikatnej konstrukcji mostu przed naporem kry w czasie wiosennych roztopów. Most był umiejscowiony na południe względem docelowej osi torów, gdyż już w momencie budowy był traktowany jako tymczasowy.


Sytuacja tymczasowego drewnianego mostu kolejowego na Wiśle oraz fundamentów budowanego mostu stałego w 1860
Mapa: PKP SA Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Krakowie
Kolejowe mosty o konstrukcji drewnianej nazywano amerykańskimi, gdyż w Ameryce większość mostów kolejowych w tamtych czasach była budowana właśnie z drewna. W Europie Zachodniej, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, drewno było materiałem deficytowym stąd mostów drewnianych nie budowano. Najwięcej mostów miało klasyczne murowane z kamienia łukowe sklepienia. Jednak stale wzrastająca produkcja metalurgiczna wymusiła próby zastosowania tego materiału konstrukcyjnego również w budownictwie mostów. Pierwszy na świecie metalowy most (Iron Bridge) powstał już w 1781 nad rzeką Severn w Wielkiej Brytanii. Był on jednak zbudowany w formie łukowego sklepienia z kruchych elementów odlewanych, łączonych ze sobą na sprawdzone w konstrukcjach drewnianych kliny i jaskółcze ogony. Próbowano również budować mosty w innej formie - belkowych przęseł - ale wymagały one użycia bardzo kosztownego żelaza zgrzewnego.

Z żelaza zgrzewnego powstawały już szyny kolejowe czy elementy lokomotyw, ale cała konstrukcja mostu wydawała się zbyt droga. Jednak po pierwszych, niezbyt udanych próbach w 1850 roku powstał pierwszy solidny, metalowy most kolejowy Britannia - zaprojektowany przez Roberta Stephensona. Przęsła tego mostu miały przekrój prostopadłościenny. Naroża składały się z kilku kątowników, a ściany z blachy. Znitowana konstrukcja była na tyle sztywna że skrzyniowe przęsła tego mostu miały rozpiętość aż 141 m.

Lodołamacz "Gabriel Narutowicz" przepływa pod gęstokratowym, dawnym mostem kolejowym z 1857 roku w Tczewie.
Most ten był dwukrotnie niszczony podczas ostatniej wojny, odbudowany został w bardzo uproszczony sposób. 
Obecnie przechodzi jednak remont mający mu przywrócić blask...
Fotografia: NAC
Blaszane boki mostu miały poważną wadę - konstrukcja była wrażliwa na boczne podmuchy wiatru. Ponadto pociąg jechał wewnątrz konstrukcji mostu niczym w tunelu co sprawiało niekorzystne klaustrofobiczne wrażenie. Wady te wyeliminowano zastępując blachę gęstą kratą z wąskich płaskowników. Konstrukcję taką miał most w Tczewie zbudowany w 1857 roku i wówczas najdłuższy most kolejowy w Europie – całkowita długość 837 m (6 przęseł o długości 130 m każde).

Również w Austrii podjęto się konstrukcji mostów tego typu. Opracowane i stosowane od 1857 roku przęsła konstrukcji Schiffkorna miały jednak budowę mieszaną - pas górny i zastrzały były z żelaza lanego, a pas dolny i słupy z żelaza zgrzewnego. W 1864 roku tymczasowy, drewniany most na Wiśle pod Krakowem został zastąpiony mostem z 5 przęsłami typu Schiffkorna o rozpiętości 35,40 m każde. Most był jednotorowy, ale cztery filary znajdujące się w nurcie rzeki miały szerokość umożliwiającą umieszczenie drugiego kompletu przęseł dla planowanej na przyszłość linii dwutorowej. Przyczółki tego mostu, wzorem innych obiektów mostowych z tego okresu, miały formę średniowiecznych bram. Łączna długość nowej przeprawy wyniosła 198 m.

Jednotorowy most kolejowy na Wiśle
z przęsłami gęstokratowymi systemu Schiffkorna istniejący w latach 1864–1884
Ilustracja: Archiwum Narodowe w Krakowie Sygn AII/252
Mosty typu Schiffkorna zastosowano również nad innymi rzekami w Galicji: na Dunajcem i Sanem na kolei Karola Ludwika, ale także na Kolei Lwów-Czerniowce-Jassy. Właśnie w Czerniowcach w 1868 roku miała miejsce katastrofa mostu tego systemu przerzuconego nad rzeką Prut. Przyczyną zawalenia się mostu było pęknięcie, znacznie wysilonego, elementu z żelaza lanego. Jak się okazało przęsło tego mostu miało rozpiętość aż 57 m, ale elementy konstrukcyjne miały te same wymiary co w mniejszych mostach. Katastrofa ta spowodowała konieczność zrewidowania wszystkich konstrukcji tego typu w cesarstwie. W przypadku większych rozpiętości nakazano wzmocnienie konstrukcji, ale docelowo sugerowano wymianę na inny typ przęseł. Zakazano też stosowania żelaza lanego na elementy konstrukcyjne mostów. 

Nie było to już jednak dotkliwe ograniczenie gdyż w drugiej połowie XIX weku nastąpił znaczący postęp w metalurgii. Opracowano mniej pracochłonne metody produkcji żelaza konstrukcyjnego tzw. stali - najpierw Bessemera później Martina. Ogromny postęp nastąpił też w konstrukcjach mostowych. Dzięki produkcji większych prefabrykatów opracowano nowy typ konstrukcji - kratownice. O wytrzymałości przęseł kratowych stanowią nie tylko belki - górna i dolna ale również łączące je krzyżulce i tężniki. Konstrukcja taka, mimo że ażurowa, była znacznie wytrzymalsza i lżejsza niż stosowane uprzednio przęsła gęstokratowe. Elementy konstrukcyjne kratownic łączono ze sobą za pomocą nitów (ten rodzaj połączeń zdominował metalowe konstrukcje na długie lata). 

Kolejowy most kratownicowy istniejący w latach 1884 - 1993.
Widoczny (nadal jeszcze istniejący) budynek posterunku odgałęźnego "Wisła"
przy którym odchodziła linia kolei kocmyrzowskiej (stacja Grzegórzki była za mostem na prawo).
Fotografia: NAC
W 1884 roku przęsła Schffkorna mostu krakowskiego zostały wymienione na kratownicowe pochodzące z fabryki w Witkowcach na Morawach. Kratownice zostały wsparte na tych samych filarach, ale nowych przyczółkach, przez co długość mostu wyniosła 178 metrów.Pod skrajnymi przęsłami znalazło się jednak miejsce na wytyczone ulice Podgórską do Grzegórzek i Zabłocie. Ułożono dwa identyczne zestawy kratownic, dzięki czemu most kolejowy stał się dwutorowy. Rozpoczęto bowiem prace nad budową drugiego toru na całej długości Galicyjskiej Kolei Karola Ludwika, które ukończono w 1892 roku. 

Skrajne przęsła tego mostu zostały wysadzone w styczniu 1945 roku przez wycofujących się z Krakowa Niemców. Szybko został jednak przywrócony do ruchu przez sowieckich saperów. Docelowo uszkodzone przęsła zostały zamienione na inne o wykroju trapezowym. W takiej konfiguracji most funkcjonował do 1992 roku.

Obecny wygląd mostu kolejowego po wymianie przęseł na blachownicowe w latach 1992-1993
W wieku XX nastąpiła kolejna zmiana w budownictwie mostów za sprawą spawania. Początkowo nieufni, z czasem konstruktorzy przekonali się do tej techniki. Warto wspomnieć że pierwszy na świecie drogowy most spawany powstał w Polsce już w 1929 - w Maurzycach (na północny zachód od Łowicza). Przy okazji nowej techniki łączenia materiałów odrodziły się mosty blachownicowe, jednak teraz w zupełnie nowej, odchudzonej formie.

W latach 1992–1993 ponad stuletnia, nitowana, kratownicowa konstrukcja mostu kolejowego została zastąpiona spawanymi przęsłami blachownicowymi. Przy okazji most wydłużył do 227 metrów dzięki dodatkowemu suchemu przęsłu od strony Podgórza, pod którym przeprowadzono poszerzoną i wyprostowaną ulicę Zabłocie. Nowe przęsła zostały opracowane przez Centralne Biuro Studiów i Projektów Budownictwa Kolejowego w Warszawie. Mosty z przęsłami blachownicowymi stanowią dziś aż 28% wszystkich mostów kolejowych w Polsce. Niezwykle popularne niegdyś mosty kratownicowe to już tylko 10%. 

Trzecia, najciekawsza wizualnie, koncepcja budowy nowych mostów na linii średnicowej
z nurtowym przęsłem w formie łukowych dźwigarów.
Niebawem most kolejowy może jednak znów zmienić wygląd za sprawą modernizacji linii średnicowej. Zadecydowano że po obu stronach istniejącego dwutorowego mostu powstaną dwa nowe, jednotorowe. Przygotowano trzy koncepcje nowych mostów. Pierwsza to kopie istniejącego mostu, w drugiej i trzeciej środkowe przęsło ma być kratownicowe i dwa razy dłuższe. Najciekawiej wygląda trzecia koncepcja z łukowymi dźwigarami górnymi do których podwieszona jest belka dolna z pomostem. 

Most Dębnicki 

W latach 1886-1887 wałem wewnętrznego pasa fortyfikacji Twierdzy Kraków poprowadzono tor kolei obwodowej (cyrkumwalacyjnej). Do wybudowania tej linii zobowiązana była Kolej Północna Cesarza Ferdynanda. Na trasie tej kolei musiał powstać nowy most nad Wisłą. Z uwagi jednak na spory ruch pomiędzy dzielnicami Zwierzyniec i Dębniki zadecydowano o budowie mostu dwu-funkcyjnego drogowo-kolejowego. Już wcześniej nieopodal istniała niskowodny most wojskowy, zbudowany przez garnizon Twierdzy Kraków pomiędzy wylotem ul. Bernardyńskiej a obecnej ul. Zamkowej na Dębnikach. Jednak ta drewniana przeprawa stanowiła spore ograniczenie dla jednostek rzecznych i ostatecznie została rozebrana w roku 1891 po oddaniu do użytku nowego mostu. 

Most Dębnicki - widok od strony Dębnik.
Widoczne dwie osobne kratownice - lewa kolejowa, oraz prawa szersza dla ruchu kołowego.
Wybudowany latach 1887-1888 most, nazywany Zwierzynieckim lub częściej Dębnickim posiadał trzy prostokątne, kratownicowe przęsła z jazdą dołem posadowione na kamiennych filarach i obłożonych kamieniem betonowych przyczółkach. Długość mostu wynosiła 135 m. Ułożono po dwa komplety przęseł - zachodnie kolejowe było węższe - 4,2 metra, wschodnie drogowe o szerokości 8,5 metra było wybrukowane kostką drewnianą i miało wydzielone chodniki dla pieszych. Mimo jednak osobnego traktu dla pojazdów kołowych ruch na moście był wstrzymywany na czas przejazdu pociągu. Było to spowodowane możliwością spłoszenia koni od hałasu powodowanego przez przejeżdżający mostem pociąg. Kiedy w 1911 roku obwodowa linia kolejowa została zlikwidowana węższe przęsła mostu zostały zaadoptowane na kładkę pieszą.

Widok z Wawelu na Most Dębnicki w roku 1920.
Tuż za mostem znajdowała się kiedyś stacja Zwierzyniec.
Fotografia: Archiwum Narodowe w Krakowie sygn. A IV 1008
W miejscu dawnej linii kolejowej, po zniwelowaniu nasypu, wytyczono szeroką reprezentacyjną ulicę (dziś Aleje Trzech Wieszczów). Prace były kontynuowane również podczas okupacji hitlerowskiej, kiedy wytyczono nową ulicę (dziś Kamieńskiego) i most Dębnicki był ważnym elementem tego drogowego szlaku na wschód. W styczniu 1945 roku most został przez Niemców wysadzony w powietrze, dzieląc los wszystkich innych mostów wiślanych. Jednak tutaj uszkodzenia były na tyle poważne, że nie dało się go zrekonstruować z wykorzystaniem starych elementów. Odbudowa nastąpiła w 1951 roku w całkowicie odmiennej formie. 

Most saperski

Na przełomie XIX i XX wieku w dzielnicach Grzegórzki, Dąbie i Zabłocie nastąpiła znaczna rozbudowa zakładów przemysłowych. Od stacji Grzegórzki odchodziły bocznice do m.in. Gazowni, rzeźni i fabryki Zieleniewskiego. Vis’a’vis, na podgórskim brzegu, stacja Wisła obsługiwała m.in. fabryki Śmiechowicza czy Goreckiego. Poza tym na wiślanych bulwarach, pełniących rolę portu przeładunkowego, po obu stronach rzeki również istniały tory bocznicowe. Kłopotliwy był jednak brak bezpośredniego połączenia kolejowego między tymi stacjami.

Most saperski zbudowany w 1929 przez 1 Batalion Mostów Kolejowych w Krakowie.
Na moście próbne obciążenie - dwa parowozy Tr 12.
Fotografia: NAC
W 1929 roku żołnierze 1 i 2 Pułku Wojsk Kolejowych w ramach ćwiczeń zbudowali most kolejowy. Był to most konstrukcji wojskowej, zbudowany ze składanych przęseł kratownicowych ustawionych na drewnianych jarzmach belkowych. Imponująca była jego długość - aż 400 m. Po ćwiczeniach nie został on jednak rozebrany a był przez kolejne lata wykorzystywany do przetaczania składów towarowych pomiędzy Zabłociem (tor wzdłuż ulicy Romanowicza) a stacją Kraków Dąbie na linii kocmyrzowskiej.

Most na małej obwodnicy kolejowej

Od likwidacji linii obwodowej w 1911 roku wszystkie składy towarowe zmierzające ze wschodu musiały przejeżdżać przez stację Kraków Główny. Była to niezbyt komfortowa sytuacja. Na planie zagospodarowania z 1938 roku widnieje towarowa obwodnica miasta, mająca biec z Płaszowa na północ od basenu portowego i dalej za Wisła wzdłuż obecnej ulicy Meisnera do Prądnika Czerwonego, gdzie miała się łączyć z linią warszawską imponującym węzłem. Projektu tego jednak nie zrealizowano. Również Niemcy, mimo początkowo imponujących planów rozbudowy krakowskiego węzła kolejowego, poprzestali na minimalistycznym planie - ukończonej w 1943 roku - towarowej linii, nazywanej obecnie "małą obwodnicą". Trasę wytyczono tak, aby wykorzystać istniejące elementy mostu saperskiego.

Most na linii obwodowej z dużym przęsłem parabolicznym.
Tuż za mostem (na lewo) widoczny posępny budynek zbudowanej przez Niemców chłodni
przechowującej kiedyś prowiant dla żołnierzy Wermachtu na froncie wschodnim.
Most ten został szybko odbudowany po wojennych zniszczeniach, a w 1959 roku przeszedł kompleksową przebudowę. Na siedmiu stałych filarach umieszczono siedem blachownicowych przęseł o długościach od 22 do 35 metrów, a nad samą rzeką imponujące paraboliczne, kratownicowe przęsło o długości 98 metrów. Całkowita długość tego dwutorowego mostu wynosi 202 metry. W 2012 roku most przeszedł kompleksowy remont. Obecnie cała mała obwodnica przechodzi modernizację przygotowując się do przejęcia ruchu pasażerskiego na czas przebudowy linii średnicowej. 

Most na dużej obwodnicy kolejowej

Kiedy podjęto decyzję o lokalizacji nowego kombinatu metalurgicznego pod Krakowem, było wiadome że do jego obsługi konieczna będzie nowa linii kolejowa. W 1952 roku powstał odcinek łączący tereny huty im Lenina z linią numer 133 w kierunku Śląska, a rok później odcinek do Podłęża na linii nr 91 - do na wschodniej granicy. Powstała w ten sposób nowa linia kolejowa nr 95 została nazwana "dużą obwodnicą".

Trój-przęsłowy most kolejowy na dużej obwodnicy Krakowa.
Fotografia: wikipedia
Duża obwodnica przekracza Wisłę, nieopodal miejscowości Podgrabie, dużym trój-przęsłowym mostem z kratownicami parabolicznymi. Przęsło środkowe ma długość 98 metrów, a skrajne po 73 m. Długość, tego oddanego w 1952 roku mostu, wynosi 250 metrów. 

Małe mosty kolejowe

Oprócz Wisły, na terenie Krakowa istnieje kilka mniejszych rzek - dopływów. Na nich również można było spotkać interesujące budowle mostowe, chociaż wiele z nich już nie istnieje lub ma zmodyfikowaną, znormalizowaną konstrukcję.

Wiadukt kolei obwodowej nad wylotem ulicy Wolskiej w 1899 r.
Mosty na tej linii miały prawdopodobnie zbliżoną konstrukcję.
Fot. Józef Tuch (zdjęcie ze strony mmkrakow.pl)
Takimi były, nieistniejące już, mosty zlikwidowanej linii cyrkumwalacyjnej (obwodowej). Linia ta biegnąc wysokim nasypem - zaadoptowanym do tej roli wałem twierdzy Kraków - mijała wiaduktami wiele ulic, ale również dwie rzeki. Pierwszą była Rudawa która płynęła kiedyś skrajem Błoń - od strony parku Jordana – a następnie za budynkiem rogatki Wolskiej i wzdłuż dzisiejszej ulicy Retoryka wpadała do Wisły w zakolu nieopodal Wawelu. Rudawa do obecnego koryta została skierowana po przeprowadzonej regulacji w 1910 roku. Drugą rzeką na trasie dawnej kolei obwodowej jest wpadająca do Wisły na Ludwinowie rzeka Wilga. Również jej koryto przebiega dziś w innym miejscu, po regulacji końcowego odcinka przeprowadzonej w 1938 roku.
 
Mosty kolei cyrkumwalacyjnej były zapewne kratownicowe z jazdą dołem. Na małych rzekach często stosowane są też prostopadłościenne kratownice z jazdą górą - taką konstrukcje ma most nad Wilgą kolei transwersalnej (obecnie linia nr 94). Prostopadłościenne kratownice z jazdą górą funkcjonują również na małej obwodnicy nad Prądnikiem, którego koryto linia ta musi pokonywać dwa razy. 

Mapa prezentująca umiejscowienie mostów kolejowych w Krakowie (wraz z datami powstania/przebudowy-likwidacji): 
1. Most nad Starą Wisłą - 1863
2. Most średnicowy - 1864/1884/1993
3. Most Dębnicki - 1888/1912-1945
4. Most saperski, później na małej obwodnicy - 1929/1943/1959
5. Most wiślany na dużej obwodnicy - 1952
6. Mosty kolei cyrkumwalacyjnej nad Rudawą i Wilgą - 1888-1912
7. Most kolei Transwersalnej nad Wilgą - 1884
8. Most nad Prądnikiem na linii warszawskiej - 1934
9. Most nad Dłubnią na linii warszawskiej - 1934/2014
10. Most nad Dłubnią na dużej obwodnicy - 1952
11. Dwa mosty nad Prądnikiem na małej obwodnicy - 1943
12. Dwa mosty dawnej kolei Kocmyrzowskiej na Dłubnii i kanale młynówki - 1898-1963

Na liniach lokalnych często stosowano też mosty wsparte na belkach blachownicowych - taką prostą konstrukcję miał most kolei kocmyrzowskiej nad kanałem młynówki. Mimo że od likwidacji tej linii na odcinku Bieńczyckim minęło już ponad 50 lat, belkowe przęsło tego mostu istnieje do dziś nad kanałem młynówki (na tyłach Lidla przy ulicy Stadionowej). Być może planowano zaadoptować go na kładkę? Kładka istnieje bowiem na starych filarach mostu kolei kocmyrzowskiej nad Dłubnią, łącząc ulicę Stadionową i Wańkowicza.

Mosty na linii warszawskiej

Na powstałej w 1934 roku linii warszawskiej powstały dwa inne interesujące mosty. Pierwszy z nich to żelazobetonowy most łukowy nad Prądnikiem. Żelbeton, dzięki łatwości nadawania niemal dowolnych kształtów, stał się popularnym materiałem budowlanym również w konstrukcjach mostów. Najbardziej klasyczną formą jest oczywiście łuk. Mosty sklepione (również murowane) stanowią dziś 17% mostów kolejowych w Polsce. Tuż obok mostu nad Prądnikiem,  na wspólnym filarze, zaprojektowano wiadukt drogowy - również z przęsłem żelbetowym ale o przekroju prostokątnym.


Betonowy most nad rzeką Białuchą w Czerwonym Prądniku zbudowany w 1934 roku.
Drugie przęsło przyszłościowo przygotowano pod drogę (obecnie to ulica Opolska)
Fotografia: NAC
Zarówno most, jak i wiadukt (obecnie nad ulicą Opolską) służą do dziś, chociaż w 2014 roku oryginalne żelbetowe przęsła wiaduktu wymieniono na metalowe belkowe. Betonowe belkowe przęsła to dziś tylko ok. 7%. Zdecydowanie popularniejsze są żelbetowe przęsła płytowe monolityczne, które stanowią dziś aż 21% populacji mostów kolejowych. 
 
Most kolejowy nad Dłubnią na linii warszawskiej zbudowany w 1934 roku.
Zastosowano bardzo eleganckie przęsło kratownicowe typu odwrócona parabola, z jazdą górą.
Obecnie zastąpione przez typową spawaną blachownicę.
Fotografia: NAC
Innym ciekawym obiektem na linii warszawskiej był most na Dłubnii, zrealizowany jako odwrócona paraboliczna kratownica z jazdą górą. Wszystkie obiekty mostowe na linii warszawskiej zostały zrealizowane z myślą o przyszłej linii dwutorowej - na filarach pozostawiano miejsce drugie przęsło. Z końcem XX w. na filarach mostu nad Dłubnią powieszono drugie przęsło, niestety spawane, blachownicowe. Po remoncie w 2014 roku na blachownicę wymieniono również oryginalną kratownicę z 1934 roku. Odwrócone paraboliczne kratownice można obejrzeć już tylko na moście zrealizowanym nieopodal w Zesławicach - również nad Dłubnią, ale na linii kolejowej nr 95 (dużej obwodnicy).

Na koniec zapraszam tradycyjnie na film, na którym można zobaczyć kilka krakowskich mostów - na Wildze, most średnicowy oraz dawny most nad starorzeczem Wisły. Pośród rozmaitych składów kolejowych w tym filmie, ciekawie wygląda odmiennie pomalowany ED72 należący do Kolei Świętokrzyskich.




Zobacz też:

24 listopada 2016

Linie kolejowe w Galicji - cz.2

II wojna spowodowała znów ogromne straty w infrastrukturze kolejowej. Biegnące ze wschodu na zachód tory zostały przez uciekających Niemców "zaorane" wilkiem szynowym. Sowieckie wojska kolejowe szybko odbudowały tory ale w rosyjskim, szerszym standardzie. Tory w takiej konfiguracji przetrwały aż do końca 1947 roku - najpierw niezbędne były dla transportów wojskowych ale później do wywożenia łupów wojennych. Sytuacja ta komplikowała transport cywilny np. pociągi pasażerskie z Krakowa na Śląsk jeździły przez Miechów i Olkusz. Ponadto sporo taboru pozostawało uziemione na bocznych, "odciętych" torach stacji przez które przechodziła ta szerokotorowa, sowiecka "magistrala wywozowa"...

Wilk szynowy w akcji - podczas niszczenia torowiska w Generalnej Guberni w 1944/1945 roku.
Element strategii "spalonej ziemi"
mający uniemożliwić szybkie przejęcie
kolejowego transportu przez Rosjan na terenach z których wycofywali się Niemcy.
Fotografia: wikipedia
Powojenne porządki na PKP 

28 lipca 1948 wydano dekret regulujący podstawy funkcjonowania PKP. Bieżącymi zadaniami była odbudowa ze zniszczeń wojennych ale i transport ogromnej rzeszy repatriantów przesiedlonych z ziem wschodnich na zachód - w 1947 ZSRR przekazał pełne zwierzchnictwo nad "Ziemiami Odzyskanymi" polskiej władzy ludowej. Tereny Kresów Wschodnich przypadły Związkowi Radzieckiemu, a tabor kolejowy który tam pozostał został przystosowany do szerokiego toru na jaki przekuto wszystkie normalnotorowe linie na tych terenach.

W zamian za tabor utracony na wschodzie, polskie koleje dostały wiele niemieckich parowozów wojennych serii Ty2. Bezpośrednio po wojnie do Polski trafiły też wojenne lokomotywy alianckie serii Tr201,Tr202 i Tr203 - większość z nich w ramach UNRRA. UNRRA (skrót od United Nations Relief and Rehabilitation Administration) czyli Administracji Narodów Zjednoczonych do Spraw Pomocy i Odbudowy) był to system udzielania pomocy obszarom wyzwolonym po II wojnie w postaci różnych materiałów: maszyn, pojazdów, leków i sprzętu medycznego ale także odzieży żywności czy zwierząt hodowlanych. W latach 1945-47 w Polsce znalazło się 2 mln ton różnych, w większości pochodzących z USA, towarów od "Cioci Unrry" - jak powszechnie określano ten system w kraju. Jednak nowe, komunistyczne władze były nieprzychylne tej organizacji określając ją (niewątpliwie za przyczynkiem ZSRR) jako formę ingerencji amerykańskiej w suwerenność Polski Ludowej. W 1947 nie wyrażono zgody na jej dalszą działalność...

Aliancki parowóz Tr 202 ze zbiorów skansenu w Jaworzynie Śląskiej
Fotografia: wikipedia
Jednym z tych parowozów była aliancka lokomotywa wojenna serii S160. Był to produkowany w USA w latach 1942-1945. Parowóz o układzie osi 1'D i ciśnieniu pary 15 atm. W Polsce otrzymał on oznaczenia Tr201 (75 szt. nowych dostarczonych w ramach UNRRA) oraz Tr203 (500 egzemplarzy pochodzących z demobilu). Niestety parowozy te były wykonane w pośpiechu z materiałów kiepskiej jakości. Dodatkowo w czasie wojny były eksploatowane intensywnie bez należytej obsługi. Wszystko to powodowało ich sporą awaryjność . Szczególnie niebezpieczne były eksplodujące kotły - w 1956 roku wydano zarządzenie o obniżeniu ciśnienia do 13 atm., ale to spowodowało znaczny spadek mocy a co za tym idzie wydajności (prędkość maksymalna obniżyła się z 80 do 65 km/h). Po wojnie do Polski trafiło też 30 sztuk parowozów serii S160, ale wyprodukowanych w Wielkiej Brytanii w Vulcan Foundry - na PKP oznaczonych Tr202. W odróżnieniu od amerykańskich te brytyjskie były wykonane starannie, niemniej wszystkie trzy serie wycofano z eksploatacji w latach 1972–1978. Większość została zezłomowana, ale 5 egzemplarzy zachowano w celach muzealnych.

Nowa polityka transportowa


W roku 1951 Dyrekcja generalna PKP została podniesiona do rangi ministerstwa. Miało to prezentować postawę Państwa Ludowego w stosunku do kolejowego transportu - jednej z najważniejszych gałęzi gospodarki. Oczywiście najważniejszy był transport towarów związany z intensywnie prowadzoną industrializacją kraju. Niestety wraz ze zwiększonymi wymogami co do ilości transportowanych towarów nie szły w parze inwestycje w infrastrukturę. Jeśli budowano to tylko bocznice i łącznice na użytek przemysłu. Taki charakter miała wybudowana w latach 1952-55 duża obwodnica kolejowa w Krakowie. Służyła ona obsłudze ogromnego nowo powstałego kombinatu metalurgicznego - Huty im. Lenina.

Pasażerowie na dworcu Kraków Główny w latach 70-tych
Fotografia: Gazeta Krakowska
Transport pasażerski był na dalekim planie. Pociągi pasażerskie jeździły przeładowane i często opóźnione. Nie najlepiej prezentowały się też dworce kolejowe na których pasażerowie zmuszeni byli do koczowania w oczekiwaniu na pociąg nierzadko wiele godzin. Niestety taki "standard" obsługi pasażerów miał jeszcze długo obowiązywać na PKP...

Koleje wąskotorowe


Ważna rola w nowej polityce transportowej przypadła także kolejom wąskotorowym. Z uwagi na brak bitych dróg o wystarczającej nośności starano się wykorzystać także potencjał wąskotorówek do przewozów towarowych. Kolejki te od zawsze wykorzystywano do przewozu płodów rolnych, ale także węgla, drewna z wyrębu lasów, czy kamienia z kamieniołomów. Niestety dość kłopotliwy był przeładunek towarów na stacjach stycznych do normalnych kolei. Ale był na to sposób - pociągi transporterowe. Dzięki zastosowaniu specjalnych platform był możliwy przewóz dużych wagonów kolejowych po wąskich torach. Z uwagi na powiększoną skrajnię i większe wymagania dotyczące nośności minimalną szerokość toru dla pociągów transporterowych to 750mm.

Platformy służące do transportu wagonów normalnotorowych po wąskich torach.
(w lewym dolnym rogu z załadowanymi wagonami normalnotorowymi.
Właśnie szerokość 750mm została ustalona jako nowy standard kolei wąskotorowych w Polsce. Rozpoczęto przekuwanie torów i taboru na tę właśnie szerokość na większości kolei wąskotorowych w Polsce. Jędrzejowska Kolej Dojazdowa mająca wcześniej rozstaw 600mm została przekuta w latach 1951-53. Na tę szerokość zmigrowano też kolejki Bieszczadzką i Dynowską mające wcześniej "rozstaw bośniacki" czyli 760mm - standardowy dla wąskotorowych kolei austrowęgierskich. Jednak kilka kolei publicznych zachowało swój pierwotny rozstaw np. kolej żnińska 600mm (z uwagi na małą rozległość sieci) ale także rozległe systemy kolei pomorskich 1000mm czy mający unikalną szerokość 785mm system kolei górnośląskich. Oczywiście na tych dwu ostatnich rozstawach także prowadzono przewóz przy użyciu transporterów.

Zapadnia transporterowa czyli urządzenie dzięki któremu można wtoczyć wagony normalnotorowe na platformy. W oddali widoczny charakterystyczną sylwetkę budynku stacji Kocmyrzów (wyburzony w 2010 roku)
Fotografia: www.ciuchcia.eu
Od połowy lat 60-tych transport pasażerski na liniach wąskotorowych jak i lokalnych liniach kolejowych zaczął słabnąć z uwagi na konkurencję autobusów PKS. Podobnie działo się z przewozami towarowymi chociaż pociągi transporterowe funkcjonowały jeszcze w latach 90-tych. Na przełomie lat 90-tych i 2000 większość torów i taboru kolei jędrzejowskiej została w skandalicznych okolicznościach sprzedana na złom przez reperujące sobie w ten sposób budżet PKP. Obecnie z rozległej liczącej ponad 340 km sieci pozostał czynny tylko niespełna 30 km odcinek z Jędrzejowa do Pińczowa, na którym organizowane są wyłącznie przejazdy turystyczne...

Zmiana trakcji

Mimo że Polska dysponowała zasobami własnego paliwa dla pociągów - węgla kamiennego - to z końcem lat 50-tych podjęto brzemienną w skutkach i nieco przedwczesną decyzję o zaprzestaniu zamówień parowozów dla PKP. Ta decyzja została również podjęta pod dyktando ZSRR, które chciało narzucić wszystkim państwom Europy Wschodniej jednolity typ ciężkiej lokomotywy spalinowej ŁTZ M62.

Dwie lokomotywy Gagarin z pociągiem na szlaku LHS.
Pierwsza po modernizacji w Newagu nosi oznaczenie ST40s, druga to klasyczny ST44
Fotografia: www.wedrowki.com
Lokomotywa ŁTZ M62 była produkowana przez zakłady w Ługańsku w latach 1965–1988. Ma ona układ osi Co’Co’ a silnik o mocy 1472 kW (2000 KM) pozwala ciągnąć pociągi z prędkością do 100km/h. Do Polski trafiło łącznie 1190 lokomotyw tego typu (1114 dla PKP, 8 dla przemysłu oraz 68 szerokotorowych lokomotyw dla linii LHS). Ciekawostką jest silnik tej lokomotywy - dwunastocylindrowy, widlasty, 48 zaworowy (zawory wydechowe), turbodoładowany silnik wysokoprężny dwusuwowy. Jego wysoka moc okupiona jest podwyższonym zużyciem oleju silnikowego - około 4,5 kg/h (zużycie paliwa to od 25 kg/h na biegu jałowym do 320 kg/h przy mocy znamionowej). Wraz z elektryfikacją głównych linii kolejowych w kraju spalinowóz ten został w dużej mierze wycofany z PKP. Pozostał jednak głównym typem na linii LHS. Jednak tam coraz częściej spotkać można zmodernizowane, bardziej ekologiczne wersje tej lokomotywy wyposażone w nowy silnik i prądnice oraz zmodyfikowany kształt pudła.

Mapa zelektryfikowanych odcinków PKP w roku 1981.
Widoczna dominacja trakcji elektrycznej na głównych magistralach towarowych.
Mapa z czasopisma: "Trakcja i Wagony" nr 1/1982
W przeciwieństwie do kolei brytyjskich czy amerykańskich gdzie parowozy zamieniono na spalinowozy w Polsce postawiono docelowo na elektryfikację. Priorytetem były oczywiście magistrale towarowe łączące Śląsk z Warszawą, z bałtyckimi portami oraz z granicą wschodnią. Pierwszy pociąg elektryczny wjechał do Krakowa wraz z elektryfikacją linii na Śląsk w 1959 roku. W latach 1962-1964 zelektryfikowano linię na wschód do granicy (dawna kolej Karola-Ludwika).

Nieliczne nowe linie kolejowe

W okresie po I wojnie światowej musiano zbudować wiele nowych odcinków kolejowych spajających odrębne systemy kolejowe dawnych zaborców. Procesu ujednolicenia nie udało się jednak zakończyć przed kolejną wielką wojną. Po drugiej wojnie mimo zwiększonych przewozów wykorzystywano jednak jedynie istniejącą infrastrukturę kolejową. Z nowych linii na południu Polski wymienić można tylko dwie.

Pierwsza z nich to budowana w latach 1951-53 linia z Kielc do Buska. Miała ona przez nowy most nad Wisłą łączyć się linią z Tarnowa do Szczucina - tworząc w ten sposób nowy szlak transportowy z Polski centralnej na południe. Niestety budowa została niespodziewanie zarzucona.

Ulotka propagandowa reklamująca budowę linii kolejowej Kolbuszowa - Dęba Rozalin.
Odcinek Ocice - Dęba powstał w okresie międzywojennym,
w latach 1960-1964 zbudowano odcinek z Rzeszowa do Kolbuszowej,
ale całą trasę z Rzeszowa do Tarnobrzega oddano do użytku dopiero w 1972 roku.
Ilustracja ze zbiorów Archiwum Narodowego w Krakowie

Drugą linią jest budowany na raty w latach 1960-1970 odcinek łączący Rzeszów poprzez Kolbuszową z Tarnobrzegiem, a dalej przez Sandomierz i Skarżysko z centrum kraju. Linia ta nie stanowiła jednak ważnego szlaku, chociaż po latach zaniedbania ostatnio została zrewitalizowana.

Nowe magistrale towarowe

W związku z intensywną industrializacją kraju w okresie PRL bardzo ważną rolę magistrale towarowe. Linia ze Śląska przez Kraków do granicy w Mościskach była maksymalnie obciążona. Dodatkowym utrudnieniem w tranzycie towarów była czasochłonna wymiana wózków w wagonach na granicy - konieczna z uwagi na różną szerokość torów. (Dopiero w latach 90-tych rozpoczęto testowo eksploatację opracowanego przez ZNTK w Poznaniu systemu SUW 2000 umożliwiającego automatyczną zmianę rozstawu kół).

Pociąg towarowy ciągnięty przez ciężką lokomotywę ET22 ze składem wagonów
załadowanych rudą żelaza przejeżdża przez zapuszczoną stację w Rzeszowie.
Bardzo charakterystyczny dla lat 80-tych widok (chociaż zdjęcie to jest nieco młodsze).
Fot. Krzysztof Dobrzański ( swr.podkarpackakolej.net )
W roku 1971 podjęto decyzję o budowie nowego największego kombinatu metalurgicznego - Huty Katowice. Dotychczasowa linia kolejowa ze Śląska do granicy (przez Kraków), z uwagi na obłożenie, nie byłaby w stanie dostarczać wystarczającej ilości surowca - rudy żelaza z Krzywego Rogu na Ukrainie. Zadecydowano więc o budowie nowej linii kolejowej. Aby uniknąć problemów ze zmianą rozstawu kół zadecydowano o budowie linii szerokotorowej o skrajni zgodnej z kolejami w ZSRR. Prace projektowe rozpoczęto z 1974 roku a linia była gotowa w 1979.

Pociąg towarowy ciągnięty przez dwie lokomotywy typu ST44 na szlaku LHS
ciągnie skład rosyjskich wagonów (z charakterystycznymi otwartymi wózkami typu diamond).
Fotografia: www.wedrowki.com

Jej oficjalna nazwa to Linia Hutniczo-Siarkowa (LHS) ponieważ służyła do transportu rudy żelaza do Huty Katowice oraz węgla kamiennego, siarki i produktów metalowych do ZSRR. Ta jednotorowa niezelektryfikowana linia ma długość 395 km i prowadzi od Sławkowa w Zagłębiu Dąbrowskim przez Tarnobrzeg i punkt graniczny Hrubieszów/Łudin do Kowla na Ukrainie. Obecnie, z uwagi na wyczerpanie złóż siarki w okolicach Tarnobrzega, zmieniono nazwę przedsiębiorstwa na PKP Linia Hutnicza Szerokotorowa. Ponieważ LHS jest najdalej na zachód wysuniętą szerokotorową koleją możliwe jest jej wykorzystanie do transportu towarów z Chin do Unii Europejskiej.

Inną ważną towarową magistralą była zbudowana i jednocześnie zelektryfikowana w latach 1971 - 1977 Centralna Magistrala Kolejowa (CMK) łącząca Śląsk z Warszawą. Dzięki krótkiej łącznicy do Kozłowa z magistrali tej mogą korzystać również pociągi jadące do stolicy z Krakowa. Jednak po przeprowadzonym w 2014 roku remoncie po CMK ruch składów towarowych został ograniczony.

Elektryfikacja linii górskich

Linie górskie, z uwagi na bardzo korzystną charakterystykę trakcji elektrycznej, są naturalnie predysponowane do elektryfikacji. Zakopane w okresie międzywojennym ugruntowało swoją pozycję jako ważny europejski ośrodek narciarski. Dwukrotnie - w 1929 i w 1939 roku odbyły się tam Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym. Przy okazji tej drugiej imprezy powstał pomysł nowej elektrycznej kolei z Krakowa do Zakopanego. Po raz trzeci impreza ta zawitała do stolicy Tatr w 1962 roku. Niestety pociąg elektryczny nadal do Zakopanego nie dojeżdżał. Zamiast tego nad nową drewnianą bramą (styl zakopiański) na dworzec zawieszono duży elektryczny... neon.

"Zabytkowy" neon nad wejściem na stację Zakopane z 1962 roku.
Neon ten został odrestaurowany w 2015 roku
w wyniku społecznej akcji w partnerstwie z Biurem Promocji Zakopanego.
Pierwszy elektryczny pociąg do Zakopanego dojechał dopiero 3 grudnia 1975 roku, kiedy zakończono elektryfikację linii z Krakowa przez Suchą Beskidzką i Chabówkę. W latach 1984-1987 zelektryfikowano również międzynarodową trasę tranzytową z Tarnowa przez Nowy Sącz do Muszyny (wraz z odcinkiem do Krynicy). W 1986 roku zelektryfikowano odcinek przez Żywiec do Zwardonia, a w 1988  odcinek ze Stróży do Jasła - oba na dawnej linii transwersalnej.

Dawna Magistrala Transwersalna

Kolejowa trasa transwersalna swoją funkcję magistralną utraciła po pierwszej wojnie, nadal jednak pełniła ważną rolę w transporcie lokalnym. Po drugiej wojnie w granicach Polski znalazła się niespełna połowa jej dawnej trasy leżąca na zachód od Sanoka. Po korekcie granic w 1951 roku do Polski wróciła część trasy do Ustrzyk Dolnych i Krościenka. Na mocy umowy z ZSRR uruchomiono wtedy pasażerskie, eksterytorialne pociągi z Przemyśla przez Chyrów do Zagórza. Stanowiły one nie lada atrakcję turystyczną, gdyż jechało się bez paszportu - pociąg był strzeżony przez uzbrojonych radzieckich pograniczników. Niestety kursowanie tych pociągów zawieszono w 1994 roku.

Zarośnięte torowisko dawnej kolei transwersalnej w okolicach Limanowej,
O dziwo semafor nadal działa podając sygnał „Stój”
Fotografia: www.wedrowki.com
W latach 90-tych konkurencja transportu samochodowego spowodowała znaczny spadek przewozów. Na dużej części dawnej magistrali transwersalnej ruch niemal całkowicie zamarł. Najgorzej wygląda odcinek pomiędzy Nowym Sączem a Chabówką, który został całkowicie wyłączony z ruchu w 2006 roku. Mało brakowało a zostałby rozebrany, jak 4000 km polskich linii kolejowych zlikwidowanych w pierwszej dekadzie XXI wieku. Odcinek ten należy do najbardziej malowniczych w Polsce, od czasu do czasu są na niej organizowane okolicznościowe przejazdy pociągów retro. Często jest też służy za plan filmowy, zwłaszcza że w pobliskiej Chabówce utworzono skansen taboru kolejowego.

Kasina Wielka - jedna z najwyżej położonych stacji kolejowych w Polsce
położona przy nieczynnym odcinku dawnej kolei transwersalnej.
Wyremontowany budynek dworcowy grał w filmach "Lista Schindlera" i "Katyń".
Skansen taboru kolejowego w Chabówce

W 1944 roku w Chabówce została zbudowana nowa parowozownia, zaprojektowana na 80 parowozów. Po 1975 roku, kiedy zelektryfikowano część szlaków kolejowych w okolicy pozycja tej parowozowni znacznie się zmniejszyła. W 1993 roku na terenie parowozowni Chabówka utworzono skansen lokomotyw i taboru. Eksponaty gromadzono już od 1986 roku w Chabówce oraz w lokomotywowni w Suchej Beskidzkiej. Tamtejsza lokomotywownia zajęła się trakcją elektryczną podczas gdy Chabówka pozostała wierna parowozom, przez cały czas utrzymując sprawne egzemplarze, które używane do okolicznościowych przejazdów retro.

Skansen w Chabówce podczas dorocznej imprezy Parowozjada`2015
Widoczny parowóz TKh49-1, a za nim Tr12-25
Fotografia: www.wedrowki.com
W zbiorach skansenu znajduje się 135 rozmaitych pojazdów szynowych - lokomotywy, wagony ale także pługi odśnieżne, drezyny i inne urządzenia kolejowe - najstarszy parowóz TKb-1479 został zbudowany w 1878 roku. Ponieważ odcinek z Chabówki do Nowego Sącza nie został zelektryfikowany stanowi on bardzo dobry plener do eksponowania pociągów retro. Niestety odcinek ten, od lat nieremontowany, znajduje się obecnie w fatalnej kondycji. Aby ocalić ten, posiadający wyjątkowe walory widokowe, 77-kilometrowy szlak powstała akcja społeczna - Koalicja Kolei Galicyjskiej, mająca również wsparcie struktur PKP.

Mapka reklamująca Kolejowy Szlak przez Karpaty - na trasie którego
organizowane są przejazdy zabytkowymi składami prowadzonymi przez parowozy.

Projekt linii kolejowej Podłęże - Piekiełko

W poprzednim odcinku było o planach budowy alternatywnych linii kolejowej z Krakowa do Mszany. Od lat 70-tych istnieje kolejny projekt tym razem łączący Podłęże (10 km na wschód od Krakowa) z Piekiełkiem - w połowie drogi pomiędzy Mszaną i Nowym Sączem. Linia ta miałaby biec od Podłęża przez Gdów i Szczyrzyc a następnie rozwidlać się na odcinki prowadzące w stronę Chabówki i w stronę Nowego Sącza. Dzięki takiemu przebiegowi trasy alternatywne połączenie byłoby możliwe zarówno do Zakopanego (117 zamiast 147 km), ale także do ważnego przejścia granicznego w Muszynie (140 zamiast dotychczasowej 217 km trasy przez Tarnów). Szybkie połączenie z Krakowem zyskało by zatem nie tylko Podhale ale również Sądecczyzna. Ponadto połączenie to stanowiłoby część europejskiego korytarza transportowego łączącego Gdańsk poprzez Słowację z Konstancą w Rumunii. Zakładany czas przejazdu z Krakowa do Zakopanego nie przekraczałby 2 godzin, a do Nowego Sącza 1 godziny.

Przyjęty do realizacji wariant trasy z Podłęża do Mszany/Tymbarku
oraz projekt modernizacji linii z Chabówki do Nowego Sącza.
niebieskie - modernizowane fragmenty linii nr 104 (120km/h)
różowe - likwidowane (wyprostowanie) fragmenty linii nr 104
zielony - nieelektryfikowany fragment linii 104 (60 km/h)
czerwony - nowa linia 622 Podłęże-Szczyrzyc-Tymbark (160 km/h)
bordowy - nowa linia 623 Mszana-Szczyrzyc wraz z łącznicą w stronę Tymbarku (160 km/h)
żółty - łącznica w stronę Nowej Huty

Przez lata wokół tego projektu niewiele się jednak działo. Kolej raczej likwidowała szlaki niż budowała nowe, zwłaszcza w trudnym górskim terenie gdzie musiałyby powstać liczne tunele i estakady. Jednak po latach zaniedbań, ostatnio można zaobserwować szereg inwestycji w infrastrukturę kolejową. Także projekt budowy linii kolejowej Podłęże-Piekiełko uległ w ostatnim czasie wyraźnemu przyspieszeniu. W 2015 roku znalazł się on na liście rezerwowej Krajowego Programu Kolejowego na lata 2015-2023. Po przeprowadzonych konsultacjach społecznych udało się wybrać wariant trasy. W 2016 roku projekt został przesunięty z listy rezerwowej na główną i trwa właśnie domykanie budżetu - na inwestycję tę potrzeba ok. 7 mld zł. Jeśli udałoby się zagwarantować środki i jeszcze w tym roku ogłosić przetarg to budowa mogłaby się rozpocząć już w 2017 roku.

Zapomniana stacja kolejowa Mszana Dolna.
Czyżby, jako węzłowa i zelektryfikowana, miała niebawem powrócić do służby?
Cała inwestycja została podzielona na trzy etapy. Etap pierwszy to przygotowanie projektu i wykup gruntów. Etap drugi to remont i modernizacja linii kolejowej nr 104 łączącej Chabówkę z Nowym Sączem. Na odcinku z Tymbarku do Nowego Sącza konieczna jest znaczna korekta trasy, stąd zaplanowano budowę ponad kilometrowej estakady w okolicach Limanowej oraz dwóch tuneli o łącznej długości ok. 5,8 km. Na zmodernizowanych odcinkach będzie możliwe rozwinięcie prędkości 120km/h. 

W etapie trzecim powstanie nowa, częściowo dwutorowa linia nr 622 łącząca Podłęże przez Gdów i Szczyrzyc z Tymbarkiem. Włączenie w linię nr 104 ma być w okolicach stacji Piekiełko, stąd obiegowa nazwa tej inwestycji. Ta zupełnie nowa linia kolejowa o długości ponad 56 km ma mieć 11 tuneli (o łącznej długości ok. 11,7 km) oraz 7 estakad (6,4 km). W Szczyrzycu będzie zlokalizowane rozgałęzienie - nowa linia nr 623 prowadzić będzie stąd do Mszany Dolnej. Na obu liniach 622 i 623 możliwe będzie osiągnięcie prędkości 160 km/h. Oczywiście oba kierunki tras - zarówno z Podłęża do Nowego Sącza jak i z Podłęża do Chabówki mają być zelektryfikowane.

Pociąg retro ciągnięty przez OKz32 jedzie z Chabówki do Kasiny Wielkiej w lipcu 2015
Pociąg przejechał właśnie most nad Kotówką, a w tle wznosi się góra Lubogoszcz.
Fotografia: www.wedrowki.com
W Szczyrzycu, w miejscu rozwidlenia nowej linii kolejowej prowadzącej od Podłęża ma powstać także łącznica umożliwiająca prowadzenie pociągów z Mszany do Tymbarku nieco dłuższą, ale szybszą trasą (160 km/h) - korzystając z linii 623 i 622. Stary odcinek linii nr 104 pomiędzy tymi stacjami również ma zostać wyremontowany ale bez elektryfikacji. Z uwagi na jego trudną geometrię prędkość maksymalna na tym odcinku pozostanie 60 km/h. Ten odcinek uważany jest za jeden z najbardziej malowniczych w Polsce. Ważne aby zachować jego widokowe atrybuty, oraz oryginalną infrastrukturę jak austriackie wiadukty w Zawadce i Dobrej czy charakterystyczne stacje w stylu transwersalnym w Kasinie i Dobrej, oraz klimatyczne kształtowe semafory. Na odcinku tym można też będzie, bez blokowania trasy kolejowej, organizować foto-stopy dla pociągów retro. 

Dalsze możliwe inwestycje w nowe szlaki kolejowe w górach

PKP nie kończy na tych planach. Aby kolej z Krakowa do granicy państwa mogła stać się prawdziwym korytarzem transportowym konieczne jest również udrożnienie odcinka z Nowego Sącza do Muszyny. Ta zbudowana jeszcze przez 1878 rokiem linia biegnie wzdłuż malowniczo wijącego się koryta rzeki Poprad. Jednak taki kręty przebieg nie wpływa korzystnie na prędkość osiąganą przez pociągi a co za tym idzie również przepustowość tej trasy. Powstała zatem koncepcja budowy nowej linii kolejowej wychodzącej ze Starego Sącza ale omijającej Piwniczną i Żegiestów a przebijającej się tunelami pod Beskidem Sądeckim (okolice Wierchomli) i prowadzącej doliną Szczawnika wprost do Muszyny.

Ulotka reklamująca akcję "Pociąg-Autobus-Góry"
Ilustracja: pociagautobusgory.pl
Budowa nowego połączenia jest także wspierana przez społeczną kampanię "Pociąg-autobus-góry", której głównym postulatem jest reaktywacja systemu transportu publicznego tak, aby drastycznie ograniczyć ilość turystów przyjeżdżających samochodami. Aby podróż do Zakopanego stała się jeszcze szybsza postuluje się także budowę kolejowego tunelu pod Gorcami (pomiędzy Rabką i Nowym Targiem), eliminującego potrzebę pokonania krętego i stromego odcinka przez przełęcz Sieniawską. Dzięki temu przejazd z Krakowa do Zakopanego zajmowałby poniżej 1,5 godziny czasu.

Modernizacja starej trasy do Zakopanego

Skrócenie czasu przejazdu pociągu z Krakowa do Zakopanego jest możliwe także na starej trasie. W 1908 roku pociąg pokonywał ten dystans w 4,5 godziny, w 1934 w 3,5 godziny, obecnie przejazd trwa 3h 20min. Rekordowy czas 2h 18 minut, został ustanowiony w 1936 roku wagonem motorowym "Luxtorpeda". Jednak wtedy szlak został specjalnie przygotowany do bicia tego rekordu poprzez wstrzymanie ruchu innych pociągów. Ponadto w obu kabinach wagonu motorowego znajdowali się maszyniści, aby natychmiast po zatrzymaniu pociągu na stacji wahadłowej można było kontynuować jazdę w przeciwnym kierunku.
 
Wagon motorowy "Luxtorpeda" nr 90080
na dworcu Zakopiańskim po pobiciu rekordu w 1936 roku.
Fotografia: NAC

Właśnie ten wahadłowy przebieg trasy powoduje że pociąg jadący z Krakowa do Zakopanego musi trzykrotnie zmienić kierunek jazdy: w Płaszowie, w Suchej Beskidzkiej oraz w Chabówce. Jest to szczególnie uciążliwe w przypadku tradycyjnych pociągów, gdzie trzeba przestawić lokomotywę na drugi koniec pociągu. Lecz procedury związane ze zmianą kierunku jazdy powodują że również dla pociągów EZT konieczny jest ok. 10 minutowy postój. Rozwiązaniem tego problemu jest budowa łącznic omijających stacje wahadłowe i eliminujących konieczność zmiany kierunku jazdy. Do końca 2016 roku ma zostać ukończona łącznica omijająca dworzec w Suchej Beskidzkiej (wraz z nowym przystankiem). Trwa również budowa łącznicy w Krakowie (Zabłocie-Krzemionki), której budowa ma się zakończyć w 2017 roku. Ta ostatnia budowana jest z myślą o eksploatacji pociągów aglomeracyjnych, ale pociągi do Zakopanego też z niej skorzystają oszczędzając kilkanaście minut na wizycie w Płaszowie. PKP przygotowuje też studium budowy łącznicy w Chabówce...

Obecnie autobus planowo przejeżdża trasę z Krakowa do Zakopanego w 2h 10min, jednak w przypadku korków - o które na „zakopiance” nie jest trudno - czas ten wzrasta nawet do ponad 3 godzin. Szacuje się że po zbudowaniu łączników pociąg będzie jechał nawet 40 minut szybciej, co oznacza że przejedzie całą trasę w czasie poniżej 3 godzin. Może więc stanowić rozsądną alternatywę dla autobusów czy samochodów osobowych.

Remonty szlaków kolejowych

Po latach zaniedbań można obserwować szereg inwestycji w remonty i poprawę stanu infrastruktury kolejowej. Pozwala to na zwiększenie prędkości jazdy pociągów a co za tym samym skrócenie czasu przejazdu pociągów. Na wielu trasach po modernizacji można osiągać prędkości 160 km/h. Również na trasach górskich można po remoncie znacznie poprawić prędkość handlową pociągów. Modernizacji takiej domagają się mieszkańcy miejscowości leżących przy trasach prowadzących z Suchej do Żywca – linia nr 97, czy z Wadowic i Bielska do Kalwarii - linia nr 117. Na tej ostatniej wskazana byłaby również budowa łącznicy umożliwiającej kierowanie pociągów do Krakowa z pomięciem stacji Kalwaria Lanckorona (łącznica taka istniała dawniej - nadal czytelny jest jej ślad).

Schemat istniejących linii kolejowych na południe od Krakowa  - z możliwością ich wykorzystania w ruchu aglomeracyjnym:
A - Budowana łącznica Zabłocie-Krzemionki - będzie wykorzystywana przez kolej aglomeracyjną Miechów-Skawina,
1 - Linia nr 94 Kraków - Oświęcim - po kilku latach przerwy powróciły nią pociągi osobowe,
B - Budowana łącznica w Suchej Beskidzkiej,
2 - Linia nr 97 Skawina-Żywiec - odcinek Sucha Beskidzka - Żywiec oczekuje remont i przywrócenie ruchu,
C - Rozważana budowa łącznicy w Chabówce,
3 - Linia nr 117 - Bielsko-Wadowice-Kalwaria - oczekuje na remont,
D - Pożądana łącznica w Kalwarii - dla przyspieszenia pociągów z Wadowic do Krakowa
4 - Nieczynna i rozkradziona linia nr 103 Trzebinia-Spytkowice-Wadowice - ruch pociągów został na niej wstrzymany w 2002 roku - czy doczeka się reaktywacji?
Na koniec zapraszam na projekcję filmu przedstawiającego przejazd podwójnego składu EN99 na zmodernizowanym odcinku linii nr 97. Modernizacja ta była konieczna również z powodu budowy zapory wodnej w Świnnej Porębie – dotychczasowy przebieg tej linii kolejowej znajdzie się na dnie przyszłego zbiornika - jeziora Mucharskiego. Budowę zapory rozpoczęto jeszcze w 1986 roku, jednak w latach 90-tych przerwano z uwagi na przemiany ustrojowe. Prace kontynuowano dopiero po 2005 roku, a oddanie do użytku planowane jest w 2017 roku. Przebudowa linii 97 odbyła się w latach 2013-2014 (jeszcze wcześniej w latach 1988-1992 rozebrano fragment zbudowanej w 1899 roku linii kolejowej nr 103 na odcinku Wadowice-Skawce). W ramach przebudowy konieczne było ustawienie nowych mostów – w Dąbrówce (4 przęsła, 234 m.) oraz najdłuższego Małopolsce, imponującego mostu w Zembrzycach (7 przęseł, 400 m.). Most ten widoczny jest na filmie:


* * *

A właśnie mostom - krakowskim - poświęcone będą najbliższe odcinki.


Zobacz też: