27 stycznia 2023

Przemysł poligraficzny - cz.2

W XIX wieku nastąpił znaczny rozwój w zakresie techniki drukarskiej, a co za tym idzie wzrosły nakłady i spadły ceny druku. Dzięki szerszemu dostępowi do informacji drukowanej nastąpił wzrost wiedzy i świadomości, również narodowej - zwłaszcza u niższych warstw społeczeństwa. Było to istotne dla Polski która w 1795 roku przestała istnieć jako państwo.

* * *

Technika drukarska w pierwszej połowie XIX wieku

W sztuce drukarskiej do końca XVIII wieku niewiele się zmieniło. Nadal używano drewnianych pras śrubowych, ale z początkiem wieku XIX istniały już wydajniejsze prasy "jednocugowe". Do tej pory na jednym arkuszu drukowano dwie szpalty, które po falcowaniu (zagięciu tego arkusza) tworzyły dwie kartki książki. W prasach drukarskich "dwucugowych" urządzenie tłoczące (tygiel) było dwa razy mniejsze od podstawy (fundamentu) przez co aby zadrukować cały arkusz papieru trzeba było dwa razy podjeżdżać z formą drukarską (matrycą) pod prasę. Prasa "jednocugowa" posiadała tygiel tej samej wielkości co fundament, dzięki czemu cały arkusz zadrukowywano za jednym dociśnięciem prasy. Do końca wieku XVIII prasy drukarskie były konstruowane tradycyjnie - posiadały wiele części metalowych ale główne elementy konstrukcyjne były drewniane. Z początkiem XIX wieku pojawiły się prasy wykonane w całości z żelaza, które były cięższe ale bardziej stabilne i trwałe.

Drewniana prasa francuska "dwucugowa" po lewej
Metalowa prasa Stanhope'a z początku XIX wieku po prawej
Ilustracje z książki "Polskie drukarstwo"

Prasy jednocugowe przyspieszyły dwukrotnie szybkość druku ale nadal była ona niewystarczająca. W tradycyjnym procesie najpierw na formę drukarską musiano nałożyć farbę. Zamiast tamponów zaczęto używać do tego specjalnego walca, który farbę nabierał z kałamarza i za pomocą wałka nakładał ją równomiernie. Ale nadal trzeba było na formę nałożyć papier (w specjalnej ramie), później całość wsunąć (na specjalnym wózku) pod tygiel i wtedy poprzez obrót śruby poddać papier naciskowi dla odbicia wydruku. Odbicie jednej strony arkusza składało się z wielu operacji wykonywanych manualnie. Przełomem było skonstruowanie w 1811 roku przez Fryderyka Koniga maszyny pospiesznej. Matryca porusza się w niej ruchem posuwisto-zwrotnym jak w klasycznej prasie ale zamiast płaskiego tygla za docisk służy obrotowy walec. Za inspirację służył zapewne ruch tłoka w maszynie parowej, która też dopiero się popularyzowała - ale trudno nie dostrzec analogii w pracy obu maszyn.
Schemat budowy maszyny pospiesznej Koniga z 1811 roku:
1 - arkusze papieru na górnym stole (podawczym)
2 - cylinder tłoczący
3 - kałamarz (zbiornik farby)
4 - walce farbowe
5 - forma drukarska (matryca) na wózku
6 - papier zadrukowany na dolnym stole (odbiorczym)
Ilustracja na podstawie książki "Polskie drukarstwo"

Cykl pracy maszyny pospiesznej wygląda następująco:
  1. Forma drukarska przesuwa się na wózku w kierunku do wnętrza maszyny.
  2. Podczas tego ruchu wałki farbowe nakładają na formę drukową farbę pobraną z kałamarza.
  3. Papier nakładany jest na obracający się cylinder tłoczący.
  4. Cylinder z papierem dociskany jest do formy drukarskiej.
  5. Następuje stopniowo wydruk w miarę jak walec "obtacza się" na przejeżdżającej pod nim formie drukarskiej.
  6. Zadrukowany papier odwija się od walca na stół dolny.
  7. Wózek z formą drukarską powraca ruchem zwrotnym do pozycji wyjściowej
    (podczas powrotu cylinder jest lekko uniesiony, aby nie dotykać formy)
Maszyna pospieszna pozwoliła na 8-10-krotny wzrost wydajności. Do obsługi, podobnie jak przy prasie śrubowej, potrzebne były nadal dwie osoby – jedna nadzorowała pracę, a druga nakładała w odpowiednim momencie papier na walec. Ponadto potrzebna była tez osoba, która kręciła korbą napędzając mechanizm. Później do napędu maszyn pospiesznych użyto maszyn parowych, silników gazowych i elektrycznych. Od 1890 roku stosowano też samonakładacz papieru (rolki lub ssawki), dzięki czemu praca maszyny była już całkowicie automatyczna.

Drugim wynalazkiem przyspieszającym wydruk była stereotypia – umożliwiała ona równoległy wydruk tej samej zawartości na wielu maszynach. Zamiast drukować z matrycy złożonej z czcionek robiono z niej gipsową formę. Forma ta, po wypaleniu, była używana do odlania z płynnego metalu wielu jej kopii - form drukarskich całej strony. Dzięki temu nie tylko można było zwiększyć szybkość wydruku (podczas zrównoleglenia) ale także nakłady, gdyż czcionki nie zużywały się podczas drukowania. Po wykonaniu formy matrycę można było już rozebrać a czcionki ponownie używać w zecerni. Ponadto można było podjąć wznowienie z pozostawionych form bez potrzeby ponownego składu.

Krakowskie drukarnie w pierwszej połowie XIX wieku

Z końcem wieku XVIII wraz z upadkiem państwa polskiego również drukarstwo przezywało regres. Po okresie ożywienia związanego z ruchami oświeceniowymi i działaniem komisji Edukacji Narodowej nastąpił okres cenzury i nieprzychylności do polskiego piśmiennictwa. Dla wielu drukarń podstawą egzystencji w tym trudnym okresie stała się obsługa administracji - wydruki formularz, ksiąg, zarządzeń. Kraków był największym ośrodkiem drukarstwa w Galicji i w zaborze austriackim. Aby zrównoważyć wpływ drukarń polskich rząd austriacki sprowadził z Brna do Krakowa Józefa Trasslera, któremu nakazał druk niemieckich podręczników, pism urzędowych czy prasy codziennej po niemiecku ("Krakauer Zeitung"). Ta działalność germanizacyjna nie przynosiła profitów. Trassler sprzedał drukarnię ze stratą w 1809 roku, kiedy Kraków przyłączono do Księstwa Warszawskiego. Drukarnia ta została przez nowego właściciela wywieziona do Radomia.

Kamienica "Pod murzynami" - ul. Floriańska 1
gdzie od 1712 do 1819 roku działała drukarnia Hebanowskich

Oprócz opisywanej już Drukarni Uniwersytetu z początkiem XIX wieku w Krakowie działały też inne warsztaty. Najstarszą była założona w 1712 roku przez Hebanowskich w domu "Pod Murzynami" na rogu ulicy Floriańskiej i Placu Mariackiego. Ignacy Hebanowski od Augusta II Mocnego uzyskał tytuł typografa Jego Królewskiej Mości. Jego syn Fabian znacznie rozbudował zakład drukarsko-introligatorski i założył filie w Warszawie i Lublinie. Niestety kolejni właściciele nie działali już tak prężnie, ostatecznie drukarnia w 1819 roku upadła. Nieopodal przy ulicy Floriańskiej 18 od 1740 roku działała drukarnia założona przez Michała Dyaszewskiego. W 1758 roku nabył ją Stanisław Stachowicz ale dopiero w 1792 roku kolejny właściciel - Jan Maj wprowadził ją na wyższy poziom. Zamiast literatury dewocyjnej zaczął wydawać książki społeczno-polityczne. Maj zaangażował się w Insurekcję Kościuszkowską drukując dla niego ulotki i inne pisma. Wtedy też zaczął redagować i wydawać "Gazetę Krakowską", która wychodziła regularnie od 1796 do jego śmierci w 1831 roku.

Kamienica przy ulicy Floriańskiej 18,
w jej oficynie funkcjonowała drukarnia Maja oraz redakcja "Gazety Krakowskiej"
Zdjecie: wikipedia


W 1832 roku drukarnia przeszła na własność Daniela Friedleina. Odziedziczył on po ojcu (przybyłym z Niemiec w 1796 roku) introligatornię, księgarnię oraz pierwszą w Krakowie czytelnię i wypożyczalnię książek. Teraz przedsiębiorstwo rozszerzył o drukarnię, którą unowocześnił sprowadzając m.in. żelazne prasy drukarskie oraz nowe zestawy czcionek. Wydawał książki użytkowe: modlitewniki, śpiewniki, literaturę dziecięcą, kalendarze ale także poważniejsze pozycje np. słowniki. Istotną pozycje stanowiły grafiki m.in. "Portrety królów polskich" czy "24 widoki miasta Krakowa i jego okolic" Jana Nepomucena Głowackiego" oraz wydany własnym sumptem w 1836 roku "Plan Miasta Krakowa". W 1948 roku w drukarni Friedleina wydrukowano pierwszy numer słynnej gazety "Czas", która później posiadała własną drukarnię. Niestety zakład i księgarnia spłonęły w wielkim pożarze miasta w 1850 roku. Odbudowana oficyna Friedleinów funkcjonowała do 1917 roku. W późniejszym okresie wydano w niej m.in. utwory Lucjana Rydla.

Plan miasta Krakowa z 1836 roku
Nakładem D.E.Friedleina w Krakowie

W 1781 powstała drukarnia założona przez Ignacego Grebla - kupca i księgarza. Zakład wyposażony był w nowoczesny sprzęt i wydawał zarówno książki popularno-naukowe i religijne ale też specjalistyczne - filozoficzne, historyczne i medyczne. Sama księgarnia Grebla przy ulicy Grodzkiej 2 pełniła funkcję ośrodka kulturalnego i towarzyskiego. Grebl umarł w 1790 roku, wydając do tego czasu ok 140 pozycji. Firmę prowadziła nadal wdowa - Tekla, która w 1807 roku wyszła za Józefa Małeckiego. To właśnie w jego drukarni wydano w 1815 roku pierwsze kompendium wiedzy o sztuce drukarskiej - "Historia drukarń krakowskich od zaprowadzenia druku do tego miasta aż do czasów naszych", której autorem był Jerzy Samuel Bandtkie - profesor Akademii Krakowskiej i dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej. Wydawano tu także książki Ambrożego Grabowskiego czy Józefa Muczkowskiego.

Strona tytułowa kompendium J.S.Bandtkiego

Matecki umarł w 1819 roku i odtąd drukarnią zarządzała jego druga żona, a od 1824 roku jego pasierb Józef Czech. Czech zadbał o nowoczesne wyposażenie. W 1825 roku jako pierwszy w Krakowie wprowadził wałki do nakładania farby, w 1838 roku żelazną prasę drukarską a w 1841 roku wymienił XVIII-wieczne czcionki na nowocześniejsze kroje. Za jego czasów drukarnia ta stała się największym zakładem drukarskim w Krakowie. Czech wydawał głównie dzieła naukowe i literackie, popularyzujące historię. Czech wydawał także albumy ilustracyjne - "Ubiory wojska narodowego polskiego za czasów Księstwa Warszawskiego" czy "Wizerunki znakomitych ludzi w Polszcze". W 1850 roku drukarnia prawie doszczętnie spłonęła i już nie wróciła nigdy do dawnej świetności. W 1863 została zamknięta a w 1876 po śmierci Józefa Czecha spadkobierczynie sprzedały całe jej pozostałe wyposażenie.

Dwie strony z książki "Wizerunki znakomitych ludzi w Polszcze"
Ilustracje były drukowane w Wiedniu, a tekst w Krakowie w drukarni J. Czecha
Ilustracja z książki "Polskie drukarstwo"


Największą popularność przyniósł Józefowi Czechowi wydawany przez niego corocznie od 1830 roku "Kalendarz gospodarsko-astronomiczny", W latach 1830-1848 nosił on nazwę "Kalendarz Wolnego Miasta Krakowa", a później "Kalendarz Krakowski". Wydawnictwo to nie było tylko kalendarzem ale zawierało mnóstwo popularno-historycznych treści i opisów zabytków Krakowa. Kalendarz ten był w późniejszym okresie drukowany w drukarni Czasu. Po śmierci autora dla jego upamiętnienia wychodził pod nazwą "Józefa Czecha Kalendarz Krakowski" i nadal cieszył ogromną popularnością - wydawano go aż do 1918 roku. W późniejszym okresie znacznie powiększono objętość - kontynuowano publikowanie materiałów historycznych, ale dodano także sporo bieżących informacji, dzięki czemu kalendarz ten był swoistą księgą adresową.

Okładka Kalendarza na rok 1838 z oficyny J.Czecha
Ilustracja z książki "Drukarstwo krakowskie"

W 1825 roku powstała w Krakowie drukarnia braci Stanisława i Ignacego Gieszkowskich. Od 1828 roku funkcjonowała w niej pierwsza w Polsce maszyna do gładzenia papieru, później od 1843 roku właściciel prowadził też własna papiernię. W 1837 roku Gieszkowscy zakupili też drukarnię założona dwa lata wcześniej przez Antoniego Zygmunta Helcla - historyka, prawnika i powstańca listopadowego. Drukarnia Helcla była nowocześnie wyposażona i prowadzona przez specjalistów, niestety kłopoty z cenzurą zmusiły właściciela do jej sprzedaży. Od 1840 roku drukarnię prowadził sam Stanisław Gieszkowski przenosząc ją do nowego lokalu przy ulicy Grodzkiej. Pieniądze na inwestycje i rozbudowę przyniosły Gieszkowskiemu intratne zamówienia na druki rządowe. Z czasem rozpoczął on także druk innych wydawnictw np. śpiewników. Drukowano tam też gazetę "Goniec Krakowski". Drukarnia wytłoczyła 405 pozycji.

Strona tytułowa powieści "Konrad Wallenrod" A. Mickiewicza
wydanej bezprawnie w 1828 roku w drukarni Gieszkowskich w Krakowie
Ilustracja z książki "Polskie drukarstwo"

Drukarnia Gieszkowskiego z czasem stała się ona jedną z bardziej nowoczesnych zakładów tej branży w Krakowie. Dysponowała m.in. bogatym zbiorem czcionek, pracowało w niej 10 pras drukarskich i dwie prasy do satynowania papieru. W 1844 roku zainstalowano tam pierwszą w Krakowie drukarską maszynę pospieszną. Po śmierci Gieszkowskiego w 1856 roku drukarnie kupił Karol Budweiser, którego zakład nazywano drukarnią niemiecką - pomimo że większość wydruków była po polsku. W 1870 Budweiser przeniósł działalność do Lwowa. Z mniejszych drukarni należy wspomnieć też o tzw. "Drukarni Polskiej" - oficjalnie "Pod Sową", którą założył w 1849 roku Karol Jastrzębski. W 1863 roku po aresztowaniu Jastrzębskiego zakupił ją i wywiózł do Wadowic nowy właściciel. Z mniejszych i ciekawych (z uwagi na osobę właściciela) drukarni była ta założona w 1860 roku przez Jakuba Wywiałkowskiego. Wywiałkowski nazywany był "uczonym drukarzem" - był on gorącym orędownikiem wprowadzenia nowego polskiego nazewnictwa (które się nie przyjęło) - m.in. maszynę pospieszną nazwał "wartkotłocznią". Wywiałkowski został zmuszony do zamknięcia swojej oficyny w 1864 roku - była to kara za udział w powstaniu styczniowym... Druga połowa XIX wieku to okres wielkich zmian w drukarstwie krakowskim. Drukarnie z warsztatów rzemieślniczych zamieniają się w przemysłowe. Powstaje szereg nowoczesnych zakładów, jednocześnie drukarstwo zostaje uznane za sztukę.

Drukarnia Anczyca

W 1870 roku przy ulicy Starowiślnej (obecnie oficyna kamienicy nr 14) powstała mała drukarnia w której drukowano dziennik "Kraj". Po pięciu latach wydawnictwo to zbankrutowało a jego drukarnię zakupił Władysław Ludwik Anczyc. Anczyc był pisarzem, działaczem ludowym ale także dziennikarzem. Przez pewien czas był korespondentem w Warszawie i tam współpracował z wydawnictwem Gebethner i Wolff. Drukarnię zakupił właśnie do spółki z tym wydawnictwem, które dzięki temu mogło w Krakowie drukować książki objęte w Warszawie carską cenzurą. Drukarnia Wł. L. Anczyca i Spółki na początku posiadała tylko dwie zużyte maszyny pospieszne, jednak szybko modernizowała się. Już w 1876 dokupiono nowe maszyny i stereotypię. W 1882 roku drukarnia została przeniesiona do oficyny kamienicy przy ulicy Kanoniczej 9.

Kamienica przy ulicy Kanoniczej 9 gdzie w latach 1882-1890 mieściła się Drukarnia Wł. L. Anczyca.
Zdjęcie z 1997 roku, kiedy w kamienicy mieściło się Muzeum Stanisława Wyspiańskiego.
Zdjęcie: fotopolska.eu

Anczyc zatrudniał dobrych specjalistów i jego druki posiadały dobry poziom techniczny - estetyczny układ kolumn, czytelną czcionkę oraz dobry papier. 35% wydruków stanowiły dzieła samego Władysława Anczyca (m.in. dramatu "Kościuszko pod Racławicami"), 20% to prace z zakresu religii. W drukarni wydawano też wydawnictwa okolicznościowe jak przemówienie Ignacego Kraszewskiego z 1879 roku czy Wiersz z okazji sprowadzenia zwłok Mickiewicza na Wawel w 1890 roku. W drukarni Anczyca - jednej z nielicznych - drukowano też książki przeznaczone dla dzieci.

Strona tytułowa książki "Kościuszko pod Racławicami"
Władysław Ludwik Anczyc, którą wydał pod pseudonimem W.A. Lassota
ilustracja: wikipedia


Władysław Anczyc umarł w 1883 roku a drukarnię przejął jego syn Wacław, przerywając przygotowania do doktoratu aby całkowicie poświęcić się drukarni. To właśnie Wacław - wykształcony historyk ale też drukarz - prowadził w drukarni systematyczna rozbudowę i reorganizację. W 1898 roku uruchomił on gisernię (odlewnię czcionek) oraz własną introligatornię. W 1900 roku wyposażenie stanowiło 7 maszyn pospiesznych oraz kilka pomocniczych, a zatrudnienie wynosiło 90 osób.

Siedziba drukarni Anczyca w dawnym klasztorze przy ulicy Zwierzynieckiej 2.
Ilustracja: ANK


W 1888 roku Wacław Anczyc zakupił od zakonu Zmartwychwstańców zabudowania klasztorne na rogu ulic Zwierzynieckiej i Straszewskiego. Dwa lata trwała przebudowa obiektów na cele drukarni. W narożu gdzie wcześniej mieściła się kaplica utworzono kancelarię, na lewo od niej - w dawnym refektarzu - ulokowano zecernię, a na prawo - w dawnych sypialniach zakonników - halę maszyn. Pod budynkami znajdowały się obszerne piwnice, gdzie składowano opał. Węgiel był potrzebny nie tylko do ogrzewania ale głównie dla parowej lokomobili, która stanowiła napęd maszyn drukarskich. W drugiej obszerniejszej piwnicy zlokalizowano magazyn klisz, nazywany Hadesem. Specjalnością zakładu w tamtym okresie stały się bowiem wielobarwne reprodukcje dzieł malarskich drukowane z litografii techniką offsetu.

Strona tytułowa dramatu "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego

Drukarnia Anczyca zdobywała coraz większe uznanie za wysoką jakość nie tylko techniczną ale też artystyczną, bo to w tym zakładzie utworzono nieznane dotąd stanowisko - kierownik artystyczny. Wiele z pozycji było wydawane z najwyższą bibliofilską jakością. Aby podnosić kwalifikacje kadr najlepszych pracowników wysyłano na praktyki zagraniczne, a od 1903 roku otwarto kurs zawodowy dla uczniów drukarskich. Anczyc był także inicjatorem powstałej w 1908 roku "...szkoły przemysłowej [..] drukarzy i litografów". W 1913 roku W drukarni pracowało 120 pracowników, którzy mieli świetne warunki - skrócono czas pracy do 9 godzin i wprowadzono płatne urlopy wypoczynkowe.

Strona tytułowa książki wydanej w 1926 roku z cyklu o historii drukarstwa

W okresie międzywojennym drukarnia Anczyca utrzymała swój status artystyczny. Wydawano w niej najwybitniejsze dzieła naukowe i literackie w pięknej oprawie graficznej. W latach 1922–1928 roczna produkcja drukarni przekraczała milion egzemplarzy. Wiele z tych wydawnictw były nagradzanych m.in. zdobyło Grand Prix za działalność związaną z podniesieniem sztuki drukarskiej w Polsce w 1929 r. na wystawie w Poznaniu. Wysoki status drukarni pozwolił jej przetrwać trudny okres wielkiego kryzysu, kiedy zatrudnienie zredukowano do 54 pracowników. Wacław zmarł w 1938 roku, następcą został jego syn Władysław, który powołany w 1939 roku do wojska zginął w Katyniu...

Tłoczona okładka kalendarza na rok 1939

Podczas wojny drukarnia znajdowała się pod niemieckim nadzorem. Niemcy drukowali tam m.in. rozkłady jazdy dla Ostbahn. Potajemnie drukowano tam też ulotki czy fałszywe dokumenty i kartki żywnościowe. Tuż po zakończeniu okupacji zaczęto na nowo drukować polskie książki m.in. powieści, bajki dla dzieci ale także słowniki i podręczniki. W 1949 roku drukarnia została znacjonalizowana i włączona w skład Krakowskich Zakładów Graficznych. W 1951 roku wyodrębniono ją jednak jako samodzielny byt - Drukarnię Wydawniczą w Krakowie Przedsiębiorstwo Państwowe. W tym okresie nastąpił spory rozwój. Pojawiły się nowoczesne maszyny wklęsłodrukowe (offset) - drukowano na nich tygodniki "Przekrój", "Miś" i "Płomyczek". Ponadto w Drukarni Wydawniczej drukowano wielobarwne albumy przy współpracy z Drukarni Narodowej. W 1961 roku wykonano tam ostatni w Polsce ręczny skład całej książki - 320-stronnicowy "Wybór maski" Andrzeja Banacha.

Strony z książki "Wybór maski" Andrzeja Banacha, czcionka - antykwa toruńska.
Jest to ostatnia w Polsce książka złożona metodą klasycznej, ręcznej typografii w 1961 roku.


W 1957 roku rozpoczęto budowę nowego budynku dla drukarni przy ulicy Wadowickiej 8. Budowę tę zakończono w 1968 roku i wtedy nastąpiła przeprowadzka. Uroczyste otwarcie nowych budynków i uruchomienie pierwszej linii produkcyjnej odbyło podczas ogólnopolskich obchodów Dnia Drukarza - 7 czerwca 1969 roku. Niestety przy okazji przeprowadzki zaginęła większość dokumentacji i archiwalnych książek, które znajdowały się w drukarni. Pomimo protestów i sprzeciwu, m.in. Zarządu Ochrony Zabytków, budynki po drukarni przy ulicy Zwierzynieckiej 2 zostały przeznaczone do rozbiórki. Wyburzenia dokonano w 1970 roku, zniszczono też zabytkowe wyposażenie budynków a na ich miejscu urządzono... parking. Dopiero w 2002 roku zbudowano tam hotel Radisson Sas.

Nowy budynek Drukarni Wydawniczej przy ulicy Wadowickiej 8
projektu Jerzego Brandysiewicza
zdjęcie: inmemoriam.architektsarp.pl

W nowej lokalizacji Drukarnia Wydawnicza stała się jednym najważniejszych zakładów poligraficznych w kraju (drugim co do wielkości po Drukarni Domu Słowa Polskiego w Warszawie). Drukarnia dysponowała 145 tys. m2 powierzchni w 8 budynkach produkcyjnych, pomocniczych, magazynowych, biurowych. W skład kompleksu wchodziła też własna bocznica kolejowa. Większość wyposażenia stanowiły nowe maszyny (w 90% produkcji NRD) które umożliwiały wydawanie rocznie 16,5 mln książek oraz 50 mln czasopism w technice zarówno typograficznej jak i nowoczesnej wklęsłodrukowej (offsetowej). W nowym kompleksie znalazły też miejsce inne zakłady drukarskie z Krakowa - m.in. wydział chemigrafii i rotograwiury z Drukarni Narodowej oraz Drukarnia Anilinowa z Płaszowa (Zakład Opakowań Drukowanych).

Elegancko wydana książka (szycie, twarda oprawa)
z Drukarni Wydawniczej im. W.L. Anczyca w Krakowie

W latach 70-tych zatrudnienie wynosiło ponad 1,5 tys. pracowników a część produkcji przeznaczona była na eksport. Drukarnia otrzymywała liczne nagrody za osiągnięcia jakościowe. Biła też rekordy np. obecnie niewyobrażalny milionowy nakład "Pana Tadeusza" (dwie edycje po 500 tys. egzemplarzy na zlecenie wydawnictwa "Czytelnik". W 1981 roku zmieniono nazwę na "Drukarnia Wydawnicza im. Władysława Ludwika Anczyca" - powracając do przedwojennych korzeni firmy. W latach 90-tych drukarnia przeszła restrukturyzacje dostosowując się do nowych warunków rynkowych - zredukowano zatrudnienie, sprzedano sporą część nieruchomości. W 1994 roku firma została przekształcona w Jednoosobową Spółkę Skarbu Państwa i zgłoszona do Programu Powszechnej Prywatyzacji. W 2000 roku większościowy pakiet akcji zakupiła firma Buma System, rok później sprzedając ją spółce z grupy KCI (tej samej która "zajęła się" KFAP'em czy TELPOD'em). W listopadzie 2001 roku drukarnię przeniesiono wraz z innymi zakładami do budynków dawnej WSK przy ulicy Wrocławskiej 53. W zabudowaniach przy ulicy Wadowickiej funkcjonuje obecnie centrum biurowe o nazwie Buma Square Business Park.

Nowa siedziba Drukarni Wydawniczej im. W.L. Anczyca S.A.
ul. Nad Drwiną 10 - przy wejściu niebieskie logo firmy.

Grupa KCI sprzedała do 2010 roku wszystkie firmy skonsolidowane na ul. Wrocławskiej i ostatecznie po rozbiórce budynków w 2014 roku powstało tam osiedle mieszkaniowe. Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca S.A. została przez nowego właściciela przeniesiona do hali produkcyjnej wynajmowanej od Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego przy ul. Nad Drwiną 10 w Krakowie. W nowej lokalizacji prowadzona jest nadal działalność drukarska. Rocznie wydawane jest nawet ponad 2 miliony książek w oprawie twardej lub miękkiej.

* * *

Na koniec zapraszam do obejrzenia filmu z prezentacją maszyny drukarskiej pospiesznej Helbig & Muller z połowy XIX wieku. Zabytek ten znajduje się w Muzeum Drukarstwa w Nowym Targu. Niestety w Krakowie, pomimo ogromnych tradycji, nie funkcjonuje obecnie żadne muzeum drukarstwa z ekspozycją żywych maszyn...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz